Dwie całkiem różne ciąże - porównanie

Jutro rozpoczyna mi się 35 tydzień ciąży. Zaczęłam więc już takie konkretne przygotowania. Kupiłam pampersy, różne artykuły higieniczne i już większość rzeczy chyba mam. Chociaż jak to napisałam, to muszę się jeszcze raz zastanowić, aby nic nie pominąć. Łóżeczko zamówione, czekamy aż przyślą. Wybraliśmy białe bukowe, takie najprostsze w sumie. Samopoczucie nadal mam bardzo dobre, joga cały czas mi towarzyszy i żadne ciążowe dolegliwości typowe dla trzeciego trymestru mnie nie męczą. Jedynie wieczorami jest mi ciężko i czasem nie mogę sobie znaleźć miejsca, a w nocy ze spaniem bywa różnie, bo wybudzam się kilka razy na sikanie. Ogólnie nie jest źle ;)

Mieliśmy też sesję ciążową. Niestety pogoda nie bardzo nam sprzyjała, ale i tak zdjęcia wyszły piękne i z pewnością będziecie mogli je zobaczyć między innymi na moim Instagramie. Za obiektywem oczywiście stanęła moja przyjaciółka Magda, której w kwestii zdjęć mogę zawsze zaufać, bo zawsze wychodzą przepiękne http://photographedbym.pl/

http://photographedbym.pl/
Postanowiłam, że na tym etapie spokojnie mogę już porównać do siebie obie ciąże. Więc po kolei.

Dolegliwości ciążowe:
W ciąży z Karolinką w pierwszym trymestrze męczyły mnie mdłości, ale raczej nie wymiotowałam. Ciągle chciało mi się spać i zdarzało się, że ucinałam sobie po południowe drzemki, a o 22:00 już dawno spałam. Pod koniec ciąży puchły mi nogi i stopy, ale może to też dlatego, że pod koniec maja były naprawdę gorące dni. Tym razem od jakiegoś 7-8 tygodnia cierpiałam strasznie, nie dość, że mdłości, to jeszcze wymioty strasznie mnie wymęczyły. Wymiotowałam praktycznie po wszystkim, po słodkim i słonym. Nic mi nie pomagało i w pewnym momencie zwróciłam się o pomoc do lekarza, aby coś zaradził lekami, ale ostatecznie recepty nie wykupiłam, bo to był jakoś 12 tydzień i po wejściu w 2 trymestr ciąży wymioty i mdłości całkiem minęły. Jednak pierwszych tygodni nie wspominam miło, bo te wymioty były bardzo uciążliwe. Poza tym innych dolegliwości nie miałam. I do dziś w sumie nie mam. Nie bolą mnie plecy, nie mam zgagi, wszystko jest super i mój ginekolog śmieje się, że jeśli zechciałabym zwolnienie, to nie wiedziałby co na nim napisać, tak dobrze leci mi ta ciąża. Czasem zdarzają mi się zaparcia, ale mam na to swoje sposoby. Wystarczy pilnować dietę i wszystko powinno być ok.

Samopoczucie:
W ciąży z Karolinką w pewnym momencie samopoczucie znacznie mi się pogorszyło jak dowiedziałam się, że nie wszystko mogę robić, że muszę się oszczędzać i jak najwięcej odpoczywać. Karolcia trochę za szybko zaczęła się pchać i dlatego musiałam na siebie uważać. Pamiętam, że nie miałam też tyle energii co teraz. Dużo spałam (ale to może dlatego, że mogłam, bo przecież nie miałam dziecka), szybko zaczęłam się męczyć. Teraz jest całkiem inaczej. Przez pierwsze miesiące jeździłam na rowerze, do teraz joguję, energii (jak na końcówkę ciąży) mam naprawdę dużo, czuję się naprawdę super. Oczywiście, zdarzają się gorsze dni, ale z nimi się liczę. Hormony niekiedy dają o sobie znać i wtedy nic mi się nie chce, jestem zła na cały świat i naprawdę jest mi z tym ciężko. Nawet jakiś czas temu miałam taki gorszy czas, ale na szczęście już minął.

Waga i wygląd:
Ciążę z Karolcią zaczynałam z wagą 56 kg i przybrałam naprawdę dużo, bo w 37 tygodniu ważyłam 72 kg i później już przestałam liczyć. Zmieniłam się na twarzy, mam wrażenie, że byłam opuchnięta, a brzuch był przeogromny i jednak całkiem inny niż teraz. Teraz mam taką piłkę i poza brzuchem nie widać różnicy. Owszem poszerzyły mi się trochę biodra, ale jeszcze do niedawna, wiele osób nie zauważało, że jestem w ciąży. Ciążę z synkiem zaczęłam z wagą 55 kg, przy czym przez wymioty zgubiłam 1,5 kg i w 10 tygodniu ważyłam 53,5 kg. Aktualnie w 35 tygodniu ważę niecałe 65 kg, więc to dla mnie świetny wynik. Nie zmieniłam się na twarzy, nie mam obrzęków, dopiero niedawno zaczęłam odczuwać ciężar brzucha i o wiele dłużej byłam sprawniejsza niż w ciąży z córką. Myślę, że głównie jest to spowodowane tym, że jestem ciągle aktywna, że ćwiczę jogę. To na pewno daje bardzo dużo. Dlatego zachęcam Was, jeśli możecie to bądźcie aktywne również w ciąży.

Ruchy dziecka:
Z Karolcią takie konkretne ruchy poczułam jakoś w 22-23 tygodniu. Teraz było to o wiele wcześniej, bo w 18 tygodniu już czułam ruchy naszego synka. Nie pamiętam za bardzo jak ruszała się Karolcia, ale na pewno mniej niż teraz synuś. Jego kopniaki bywają naprawdę bolesne, a nie pamiętam, żeby wtedy też tak było.

Zachcianki:
Mój ulubiony temat, bo tak naprawdę w ciąży z Karolinką jakoś specjalnie nie miałam zachcianek i śmiałam się, że to jedna wielka ściema. Ciągnęło mnie trochę do słodkiego, szczególnie pokochałam wtedy lody i miałam czasem napad na sok z pomarańczy. Ale żeby były to jakieś dziwne zachcianki, bez których ciężko żyć to nie. Zmieniło się jedynie to, że polubiłam rosół, za którym wcześniej nie przepadałam. Natomiast teraz co jakiś czas mam na coś zachciankę i są to rzeczy niestety niekoniecznie zdrowe, których na co dzień nie jadamy. W pierwszych miesiącach strasznie chciało mi się pasztetowej. Walczyłam z tym kilka tygodni, w końcu się złamałam. Była też zachcianka na konserwę, taką klasyczną tyrolską. W pierwszych tygodniach miałam też odrzut od warzyw, tak jak jem ich naprawdę sporo, to nie mogłam się zmusić, aby zjeść coś zdrowego. Nie wiem z czego to wynika. Za to bardzo smakowały mi tosty z wyskakującego tostera ;) i mogłam je jeść codziennie. Odrzuciło mnie też całkiem od zielonej herbaty, a przez pierwsze miesiące od każdej herbaty i kawy, więc początkowo praktycznie piłam tylko wodę. Ale od 2 trymestru wróciłam do kawy i powoli do herbat. Aktualnie bardzo lubię miętową i pijam jedną filiżankę dziennie, bo chyba więcej w ciąży się nie zaleca. Przez całą tą ciążę mam ochotę na ciężkie sosy mięsne, zupy gulaszowe, pierogi, kopytka. Mogłabym jeść takie rzeczy na okrągło. Do słodkiego raczej mnie nie ciągnie. Ale od jakiegoś czasu strasznie polubiłam suche płatki kukurydziane, koniecznie z firmy Lubella. Nie mogę się oprzeć i codziennie podjadam sobie je w ciągu dnia. Jak teraz o tym piszę, to muszę przerwać i po nie iść, bo nie wytrzymam :)

Jak widzicie dwie całkiem różne ciąże. Nie wiem czy to moje podejście, męskie hormony czy może jeszcze coś innego. A jak było w Waszym przypadku? Podzielcie się swoimi doświadczeniami, z chęcią poczytam :)


Komentarze

  1. No właśnie i ja to powtarzam, że gdyby się przytrafiło, że byłabym drugi raz w ciąży to byłaby całkiem inna niż pierwsza... tego się boję. Ale ciąży nie planuję póki co :)
    Teraz masz już z górki... teraz tylko czekać na pojawienie się nowego członka rodziny :)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz